Złotowłoska

Genetyka to niesamowita nauka. Pierwsza córka urodziła się śniada z ciemnymi włoskami, druga z jaśniejszą cerą, ale za to z długimi czarnymi włoskami. I kiedy już pomyślałam, że to niesprawiedliwe, że wszystkie dzieci dziedziczą cechy taty, pojawiła się Ona - Złotowłoska. Tak właśnie nazywałam ją od pierwszych chwil jej życia. Nigdy wcześniej nie widziałam tak niesamowitego koloru włosów. Beżowe, lśniące, jakby przeplatane złotą nicią. Tak więc Złotowłoska wyrosła na piękną blondynkę z niebieskimi oczkami - po mamusi. 

Od najmłodszych lat była perfekcjonistką pod każdym względem. Perfekcyjny porządek w pokoju, perfekcyjnie złożone ubrania w szafie. Złotowłoska musi mieć idealnie pościelone łóżko i wyczyszczone buty. Nieistotne czy jest szósta rano czy późny wieczór. To niesłychane, że z takimi cechami człowiek się po prostu rodzi. Mam porównanie z innymi moimi dziećmi i wiem, że nie do końca jest to kwestia wychowania. Dzieci z jednego domu, z jednych rodziców, a każde inne. Złotowłoska ma też niesłychany instynkt do dzieci. Miała kiedyś siedem lalek i były to chyba najszczęśliwsze lalki na świecie.  

Jest rozdarta między byciem starszą, a młodszą siostrą. A zarazem jej pozycja w rodzinie jest chyba najbardziej komfortowa z racji różnicy wieku między rodzeństwem. Ma możliwość spędzania czasu w starszym lub młodszym towarzystwie i znaleźć wspólny język.

Jest moim niezastąpionym pomocnikiem we wszystkim. Dzięki niej łatwiej mogę ogarnąć wszystkie sprawy. Jestem jej za to bardzo wdzięczna. Moja kochana złotowłosa córeczka.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz